Poza odwiedzinami w alpakarni – co jest oczywiste 🙂 – możemy wdrapać się krótką i niewymagającą trasą do „Schroniska nad Smolnikiem” z najwyżej położonym w Polsce lądowiskiem dla małych samolotów i szybowców. Może i nie będzie nam dane zobaczyć jak „latające pojazdy” wznoszą się czy lądują, ale z pewnością doświadczymy gościny gospodarzy, którzy niejedno mają do opowiedzenia, jeśli tylko będziemy chcieli. Stąd rozciąga się piękna panorama na dolinę Osławy, pasmo graniczne (polsko-słowackie) i przede wszystkim Jasieniową, śliczną zwłaszcza o wschodzie i zachodzie słońca.
Okolica jest kwintesencją dzikich Bieszczadów. W końcu to otulina Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Bukowe lasy, łąki i obserwujące nas zwierzęta, które czasem i nam uda się dojrzeć. Możemy spotkać sarny, jelenie czy żubry pasące się na granicy lasu i otwartej przestrzeni. Przy sporej dawce szczęścia zobaczymy nawet wilki, nie wspominając o niedźwiedziu, gdzie tego „szczęścia” trzeba jeszcze więcej. Bezszlakowe trasy zawsze budzą sporo emocji, ale to nimi dotrzemy na Maguryczne, skrywające niejedną tajemnicę obu wojen światowych, czy Krasną z pięknym widokiem na część Beskidu Niskiego.
To tu, w Smolniku, zobaczymy zachowane jeszcze połemkowskie chyże i rzadko spotykaną, bo murowaną cerkiew z początku XIX wieku. Możemy zajrzeć do kilku gospodarstw, w których dane nam będzie nabyć swojskie produkty: sery, masło czy chleb na zakwasie, nie pomijając ziołowych rozmaitości z nalewkami regionalnymi na czele. Jakby tego było mało możemy załapać się na koncert artystów z kręgów poezji śpiewanej, piosenki turystycznej, folku czy jazzu.
Trochę nas poniosło, ale uwierzcie mogłoby zdecydowanie bardziej 🙂 Nie tylko podczas wędrówek po okolicy, ale na naszym własnym podwórku przystając powtarzamy jak mantrę „Ale tu pięknie!”
Doświadczcie tego i Wy.